"O wielkich zmianach decydują czesto
małe epizody. Jedna książka,
jedno spotkanie, jedna decyzja"
Siedziałam zestresowana sama na kanapie. Oby dwoje poszli zamówić coś do jedzenia, wiedz ja zostałam, aby pilnować rzeczy. Strach i trema ciągle we mnie buzowały i nie mogły ze mnie wyjść. W każdym momencie starałam się przemyśleć swój ruch, każde słowo, aby nie skompromitować się przed Wojtkiem. Już z daleka widziałam jak idą i od razu poprawiłam się i zagarnęłam włosy do przodu.
- Proszę to dla ciebie-Wojtek położył przede mną pudełko frytek. Nie poprosiłam nikogo, aby mi coś kupował wiedz się trochę, a nawet bardzo zdziwiłam.
- To ile i komu mam oddać ?-Zapytałam od razu, łapiąc za torbę i szukając portfela.
- Luzik mordzia nie trzeba serio-Nienawidze jak ktoś wydaje na mnie kasę, jakoś denerwuje mnie to i czuje się dość głupio.
- Na pewno ? Wole nie mieć długu.
- Nie ma sprawy- ogółem wyglądało to tak, że ja i Wojtek siedzieliśmy obok siebie na kanapie, natomiast Maciej siedział naprzeciwko nas. Na początku bardzo się wstydziłam. Słuchałam dokładnie i tylko co jakiś czas się odzywałam. Przy tym podjadałam oczywiście fryty. Po jakimś czasie gdy już się przyzwyczaiłam i opanowałam trochę emocje poczułam się przy Wojtku strasznie luźno. Tak jak bym znała go już dawno i zaczęłam rozmawiać jak przy wszystkich. Oczywiście bardzo dużo się śmiałam, jak to już ja i opowiadałam o różnych śmiesznych sytuacjach, które mnie spotkały. Niestety w tym momencie poczułam się już zbyt luźno.
- Jak chcesz częstuj się też moimi frytkami, nie jestem zbyt głodny dzisiaj-Powiedział nagle Wojtek, gdy zauważył, że ja już swoje skończyłam.
- Mogę ? -Zapytałam na wypadek, a gdy ten kiwną głową poczęstowałam się jedną. Zakończyło się na tym, że po zjedzeniu swoich frytek, zjadłam też jego. Wątpię, aby zrobiło to dobre wrażenie, zwłaszcza że frytki każdy lubi i na pewno miał na nie ochotę. Było mi strasznie głupio z tym faktem i czułam, że moje policzki robią się czerwone.
Siedzieliśmy tak dość długo i z każdą chwilą lubiłam go coraz bardziej. Nie sądziłam, że może być taki miły zwłaszcza dla mnie. Zazwyczaj mam pecha z chłopakami i jak mi się podobają muszą mnie zlać i powiedzieć, że mają wyjebane, taki pech.
Gdy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy ciągle czułam strach przed patrzeniem na niego. Miał piękne zielone oczy, które strasznie mnie onieśmielały, wiedz wolałam patrzeć na Macieja, do którego już się przyzwyczaiłam. Nigdy nie lubiłam patrzeć ludziom w oczy, ale do oczu przyjaciela się przyzwyczaiłam, wiedz patrzenie w nie było taka ucieczką przed patrzeniem w oczy Wojtka. Jego to sprawiały, że od razu robiły mi się czerwone policzki.
Czas mijał natomiast my byliśmy ciągle pogrążeni w rozmowie. Nie gadaliśmy o żadnych konkretach, po prostu skakaliśmy z tematu na temat, chociaż zauważyłam, że chłopaki lubili mówić o wspólnym piciu.
- Ja będę musiał się zbierać niedługo, na pociąg muszę zdąrzyć-Wojtek przeciągną się na kanapie i spojrzał na zegarek.
- Daleko stąd masz na peron ? - Zapytałam z zaciekawieniem.
- Jak chcecie możecie mnie odwieźć i się przekonacie-Od razu spojrzałam na Macieja, i dałam mu wzrokiem do zrozumienia, że MUSIMY go odprowadzić.
- Nie ma sprawy kumplu, będziesz miał towarzyszy- Maciej wstał i zaczął zakładać kurtkę. Poszłam w jego ślady. Wszyscy razem ruszyliśmy na autobus który miał nas zawieść na peron.
- Hmm, czyli łowisz ryby, grasz na pianinie, windsurfing i śpiewasz. Ty to uzdolniona dziewczyna jesteś.
- Po co skupiać się na jednym, jak można tyle opcji wybierć-Powiedziałam z wesołym głosem.
- Ja to Lubie łowić ryby.
-O to fajnie
- Lubie się przy tym wyciszyć, odpocząć. Raz na rok tak pójdę połowić-No z częstotliwością jego łowienia to mnie rozbawił. Opowiadał, jak by wspominał jakieś liczne godziny łowienia, po czym dodaje wesoło, że raz na rok pójdzie.
Dotarliśmy w końcu na peron i powoli zaczęłam zamarzać. Zapomniałam z tego wszystkiego, że dzisiaj jest strasznie chłodno, i trzęsłam się jak galareta.
- Ej boże jak ci zimno, może jedzcie już do domu-Było słychać w jego głosie troskę.
- Nie, jest dobrze-Jak ja kłamię, ale nie chce jeszcze iść. Każda minuta przy nim była taka przyjemna. Staliśmy na stacji która ogółem była dość zabawna, ponieważ na wszystkie perony stała tylko jedna ławka.
Po jakimś czasie już nie wytrzymywałam, chłód zabrał mi czucie w palcach. Dłużej nie dałam rady wystać, musiałam uciekać do domu. Pożegnanie nie było jakieś specjalne, buziak szybki w polik i poszliśmy. Gdy odeszliśmy kawałek Maciej zapytał:
- No i jak było ? Co sądzisz o Wojtku ?
- Maciej było cudownie, tak przyjemnie, jak bym go znała nie wiadomo ile. Jest świetny, serio. Myślałam, że będzie gorzej-Po dzisiejszym spotkaniu czułam, że jeszcze bardziej on mi się podoba. Serce waliło mi jak oszalałe.
- No to świetnie, myślę, że jemu też się podobało.
- No to super !- Ucieszona aż skoczyłam do góry
- Tylko jest jedna sprawa, o której ci nie powiedziałem- Zmartwiło mnie to trochę, wiedz szybko się uspokoiłam i spojrzałam na przyjaciela.
- O co chodzi ?
- Wojtek nie chce mieć na razie dziewczyny, przynajmniej do nowego roku-Zamyśliłam się chwile.
- No to co ? Byle do nowego roku
- Proszę to dla ciebie-Wojtek położył przede mną pudełko frytek. Nie poprosiłam nikogo, aby mi coś kupował wiedz się trochę, a nawet bardzo zdziwiłam.
- To ile i komu mam oddać ?-Zapytałam od razu, łapiąc za torbę i szukając portfela.
- Luzik mordzia nie trzeba serio-Nienawidze jak ktoś wydaje na mnie kasę, jakoś denerwuje mnie to i czuje się dość głupio.
- Na pewno ? Wole nie mieć długu.
- Nie ma sprawy- ogółem wyglądało to tak, że ja i Wojtek siedzieliśmy obok siebie na kanapie, natomiast Maciej siedział naprzeciwko nas. Na początku bardzo się wstydziłam. Słuchałam dokładnie i tylko co jakiś czas się odzywałam. Przy tym podjadałam oczywiście fryty. Po jakimś czasie gdy już się przyzwyczaiłam i opanowałam trochę emocje poczułam się przy Wojtku strasznie luźno. Tak jak bym znała go już dawno i zaczęłam rozmawiać jak przy wszystkich. Oczywiście bardzo dużo się śmiałam, jak to już ja i opowiadałam o różnych śmiesznych sytuacjach, które mnie spotkały. Niestety w tym momencie poczułam się już zbyt luźno.
- Jak chcesz częstuj się też moimi frytkami, nie jestem zbyt głodny dzisiaj-Powiedział nagle Wojtek, gdy zauważył, że ja już swoje skończyłam.
- Mogę ? -Zapytałam na wypadek, a gdy ten kiwną głową poczęstowałam się jedną. Zakończyło się na tym, że po zjedzeniu swoich frytek, zjadłam też jego. Wątpię, aby zrobiło to dobre wrażenie, zwłaszcza że frytki każdy lubi i na pewno miał na nie ochotę. Było mi strasznie głupio z tym faktem i czułam, że moje policzki robią się czerwone.
Siedzieliśmy tak dość długo i z każdą chwilą lubiłam go coraz bardziej. Nie sądziłam, że może być taki miły zwłaszcza dla mnie. Zazwyczaj mam pecha z chłopakami i jak mi się podobają muszą mnie zlać i powiedzieć, że mają wyjebane, taki pech.
Gdy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy ciągle czułam strach przed patrzeniem na niego. Miał piękne zielone oczy, które strasznie mnie onieśmielały, wiedz wolałam patrzeć na Macieja, do którego już się przyzwyczaiłam. Nigdy nie lubiłam patrzeć ludziom w oczy, ale do oczu przyjaciela się przyzwyczaiłam, wiedz patrzenie w nie było taka ucieczką przed patrzeniem w oczy Wojtka. Jego to sprawiały, że od razu robiły mi się czerwone policzki.
Czas mijał natomiast my byliśmy ciągle pogrążeni w rozmowie. Nie gadaliśmy o żadnych konkretach, po prostu skakaliśmy z tematu na temat, chociaż zauważyłam, że chłopaki lubili mówić o wspólnym piciu.
- Ja będę musiał się zbierać niedługo, na pociąg muszę zdąrzyć-Wojtek przeciągną się na kanapie i spojrzał na zegarek.
- Daleko stąd masz na peron ? - Zapytałam z zaciekawieniem.
- Jak chcecie możecie mnie odwieźć i się przekonacie-Od razu spojrzałam na Macieja, i dałam mu wzrokiem do zrozumienia, że MUSIMY go odprowadzić.
- Nie ma sprawy kumplu, będziesz miał towarzyszy- Maciej wstał i zaczął zakładać kurtkę. Poszłam w jego ślady. Wszyscy razem ruszyliśmy na autobus który miał nas zawieść na peron.
- Hmm, czyli łowisz ryby, grasz na pianinie, windsurfing i śpiewasz. Ty to uzdolniona dziewczyna jesteś.
- Po co skupiać się na jednym, jak można tyle opcji wybierć-Powiedziałam z wesołym głosem.
- Ja to Lubie łowić ryby.
-O to fajnie
- Lubie się przy tym wyciszyć, odpocząć. Raz na rok tak pójdę połowić-No z częstotliwością jego łowienia to mnie rozbawił. Opowiadał, jak by wspominał jakieś liczne godziny łowienia, po czym dodaje wesoło, że raz na rok pójdzie.
Dotarliśmy w końcu na peron i powoli zaczęłam zamarzać. Zapomniałam z tego wszystkiego, że dzisiaj jest strasznie chłodno, i trzęsłam się jak galareta.
- Ej boże jak ci zimno, może jedzcie już do domu-Było słychać w jego głosie troskę.
- Nie, jest dobrze-Jak ja kłamię, ale nie chce jeszcze iść. Każda minuta przy nim była taka przyjemna. Staliśmy na stacji która ogółem była dość zabawna, ponieważ na wszystkie perony stała tylko jedna ławka.
Po jakimś czasie już nie wytrzymywałam, chłód zabrał mi czucie w palcach. Dłużej nie dałam rady wystać, musiałam uciekać do domu. Pożegnanie nie było jakieś specjalne, buziak szybki w polik i poszliśmy. Gdy odeszliśmy kawałek Maciej zapytał:
- No i jak było ? Co sądzisz o Wojtku ?
- Maciej było cudownie, tak przyjemnie, jak bym go znała nie wiadomo ile. Jest świetny, serio. Myślałam, że będzie gorzej-Po dzisiejszym spotkaniu czułam, że jeszcze bardziej on mi się podoba. Serce waliło mi jak oszalałe.
- No to świetnie, myślę, że jemu też się podobało.
- No to super !- Ucieszona aż skoczyłam do góry
- Tylko jest jedna sprawa, o której ci nie powiedziałem- Zmartwiło mnie to trochę, wiedz szybko się uspokoiłam i spojrzałam na przyjaciela.
- O co chodzi ?
- Wojtek nie chce mieć na razie dziewczyny, przynajmniej do nowego roku-Zamyśliłam się chwile.
- No to co ? Byle do nowego roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz