"NIE REZYGNUJ Z MARZEŃ !
to, że coś nie dzieje się teraz,
nie znaczy, że to nigdy nie nastąpi"
Dzisiaj zamiast do szkoły wszystkie klasy oprócz maturalnych szły do kina. Od rana co chwila dzwoniły do mnie telefony, od koleżanek z klasy, które chciały spotkać się wcześniej. Gdy dotarłam pod kino już stała „moja ekipa". Dzień zaczął się bardzo zabawnie i zapowiadał się na spędzony w miłym towarzystwie. Staliśmy ze znajomymi w grupce w kinie i czekaliśmy aż nasz wpuszczą na seans.
- Ej Nela ! - Marta, koleżanka z klasy szepnęła do mnie i mnie szturchnęła-Co jest ?
- Zobacz kto tu jest-Delikatnie pokazała, głową, abym zerknęła na osobę stojącą niedaleko. Stał tak chłopak z drugiej klasy, który mi się podobał. Nie wyglądał źle, nawet był bardzo przystojny, ale z charakteru to straszne drewno. Pewnie dlatego mówiłyśmy na niego „Drzewo".
- O to może Pędzel też tu jest-Zaczęłam rozglądać się za przyjacielem.
- Ej ty żartujesz ? Drzewo tu jest, a ty nie reagujesz ? - Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie zdziwionym wzrokiem. Przeżyły szok.
- Oj no tylko przystojny jest, zresztą...- W głowie pojawił mi się Wojtek. Jakoś, od kiedy go poznałam nie zwracałam uwagi na innych. Nie było mi to potrzebne.
- Ktoś ci musiał na prawdę w głowie zawrócić-Wszystkie się zaśmiały i zaczęłyśmy wchodzić na salę. Usiadłyśmy wszystkie w przed ostatnim rzędzie gdzie było idealnie widać ekran. Wszystkie się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy o głupotach. Okazało się, że gdy skończy się film nie musimy wracać już do szkoły, czyli od godziny 11 mamy czas wolny.
- On cię dzisiaj prześladuje
-Kto taki ?
- Drzewo, odwróć się-Zrosiłam to i zobaczyłam go jak się na mnie patrzy. Zakłopotana uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam. W tej samej chwili ktoś puknął mnie w ramie i znowu musiałam się odwrócić.
- Tutaj siedzi JJ-Powiedział chłopak. Pierwszy raz się do mnie odezwał, jakiś cud.
- Jak widać już nie.
- To nawet lepiej-Uśmiechną się, a ja odwróciłam się bez żadnego słowa. Nagle na kanapie, dosiadła się moja bardzo dobra koleżanka.
- A ty co tutaj tak sama siedzisz, te kanapy są dla par. - Uśmiechnęła się i rozsiadła.
- Czekałam na ciebie-Roześmiałyśmy się i w tym momencie światła zaczęły się ściemniać a na ekranie włączył się film. Wszyscy w ciszy zaczęli oglądać, ale już po chwili uświadomili sobie, że to jakiś reportaż i szybko zaczął nudzić. Z Karoliną postanowiłyśmy otworzyć paczkę chipsów i skupić się na czymś przyjemniejszym, jedzeniu. Samo otwieranie paczki stało się dość kłopotliwe w tej ciszy. Każdy szelest, nawet ten najmniejszy było słychać jak głośny grzmot. W końcu udało się wszystko zjeść, Nie wiem czemu, aby upewnić się, że nikt nie zwrócił na nas uwagi zaczęłam się rozglądać. Wtedy zauważyłam, że Drzewo ciągle na mnie patrzy tajemniczym wzrokiem. Jak to ja musiałam coś odwalić i patrzyłam się na niego. Chamski wzrok, za chamski wzrok. Niestety chłopak nie miał zamiaru odwrócić wzroku, wiedz zdenerwowana zrobiłam to pierwsza. Położyłam się wygodnie na Karolinie, która już przysypiała i razem przespałyśmy cały film.
- Nela wstawaj ! Idziemy na kawę !- Obudziła mnie, potrącając mnie Marta. Wyprostowałam się na siedzeniu i przeciągnęłam. Znowu czułam na sobie wzrok tamtego, ale nawet nie zwracałam na to uwagi.
- Dobra chodźmy. - Pożegnałam się z zaspaną Karoliną i poszłyśmy do Starbucks'a. Ludzi było dzisiaj mało, więc nawet znalazłyśmy fajne miejsca, aby usiąść i pogadać. Poszłyśmy tam we trzy, Ja, Marta i Ewelina. Siedziałyśmy parę godzin i ciągle rozmawiałyśmy. Ewelina doszła do wniosku, że każda z nas jest inna i to jest piękne. W sumie zgadzam się, każda miała inne podejście do ludzi, życia i ma inne priorytety
- To, co jeszcze dzisiaj robimy ? - Zapytała nagle Marta, gdy zauważyła, że już wszystkie wypiłyśmy kawę.
- Proponujesz coś ?
- Hmm, a może pojedziemy po Macieja ?
- On kończy lekcje koło 15 wiedz musiałybyśmy się już zbierać - Powiedziałam spoglądając na godzinę w telefonie.
- No tu ruszamy-Dziewczyny zaczęły wstawać. Ucieszyłam się bardzo, każda chwila z przyjacielem jest na wagę złota. Napisałam Maciejowi o naszych planach. Gdy jechałyśmy już w tramwaju i śpiewałyśmy na cały głos, olśniło mnie. Przecież Wojtek chodzi z Maciejem do klasy. Czyli jego też zobaczę. Od razu poczułam stado zbuntowanych motyli w brzuchu. Im bliżej byłam, tym większy uśmiech miałam.
Stałyśmy już pod szkołą Macieja, gdy zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wychodzić ze szkoły. Sama nie wiem kogo szukałam wzrokiem, czy przyjaciela, czy Wojtka. Dziewczyny oczywiście stały i komentowały potencjalne „ciacha". I Nagle ze szkoły wyszedł Maciej.
- Macieju !!- Krzyknęłam i rzuciłam się na przyjaciela, tak ostatnio się z nim witałam. Podeszliśmy do dziewczyn i wszyscy zaczęli się witać. Ja ciągle spoglądałam na wejście aby ujrzeć „mojego księcia". No i wyszedł, od razu poczułam motylki, serce waliło mi jak szalone. Gdy na mnie spojrzał od razu spuściłam wzrok, nie umiałam patrzeć na niego gdy to widział. Podszedł do nas, po to, aby poznać dziewczyny.
- Ciebie już znam-Powiedział do mnie i zaczął się przedstawiać dziewczyną. Poczułam dziwne uczucie w sercu. Takie rozczarowanie i dużo smutku. Nawet nie wiem czemu, myślałam, że inaczej zareaguje jak mnie zobaczy. Niestety po chwili uznał, że musi uciekać, bo się spieszy i czym prędzej ruszył z kolegą. Wiedziałam, że ma plany na dzisiaj, ale mimo tego poczułam się źle. Takie trochę olanie, chociaż wiem, że na pewno nie chciał, aby tak to wyglądało,
Już z Maciejem ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego, które stało tuż obok ich szkoły. Szłam za nimi trochę ze smutkiem na twarzy, chciałabym móc go zobaczyć go jeszcze raz. Byliśmy już obok wejścia a w moich myślach aż krzyczałam:
„ CHCE GO ZOBACZYĆ JESZCZE RAZ !!”
Drzwi rozsunęły się, mieliśmy wejść do galerii, ale ja stanęłam jak wryta. Czułam jak źrenice mi się rozszerzają i oczy stają się szkliste. Wprost na mnie wyszedł szybkim krokiem Wojtek. Szok, który właśnie podżyłym aż mnie zdziwił. Serce znowu chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, natomiast motyle w brzuchu jak by miały we mnie dziką imprezę.
- A tobie co się stało ? - Dotarł do mnie nagle słowa Wojtka. Nie umiałam nic odpowiedzieć, chciałam, ale szok mi nie pozwalał wydusić z siebie żadnego dźwięku. Na szczęście Ewelina postanowiła mnie uratować.
- No bo ona się źle czuje-Po widziała tłumacząc, a ja tylko grzecznie pokiwałam głową. On się roześmiał i spojrzał na mnie, na pewno zauważył jak na niego patrzę.
- Ja uciekam, bo spóźnię się na autobus. - Powiedział i zaczął się cofać. Już miał odejść, gdy nagle bez mojej kontroli wypowiedziałam swoje myśli.
- A nie pożegnasz się ?
- A no dobra - Podszedł dał buzi w policzek i uciekł.
I tak od dzisiejszego dnia wieżę, że marzenia się spełniają. Często, wtedy gdy tego się nie spodziewamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz